To tylko liczby?
Trudno nie odnieść wrażenia, że konflikt wokół Trybunału Konstytucyjnego jest traktowany przez opozycję narzędziowo. Bez niego byłoby jej doprawdy ciężko.
Od miesięcy sprawa Trybunału jest dla opozycji paliwem, któremu zawdzięcza swe istnienie. Za cóż innego można byłoby dzióbać - i to pod hasłami walki o demokrację - demokratycznie wybraną większość parlamentarną i uformowany przez nią rząd? Przecież nie za Program 500+, który otwarcie doceniają oponenci (Miller, nawet Schetyna), i który już przynosi pierwsze skutki - bo pieniądze z programu spowodowały wyraźne ożywienie handlu. Czy zatem krytykować za 12-złotową stawkę minimalną? A może za klauzule społeczne w ustawie o zamówieniach publicznych? Albo może za to, że od przyszłego roku wejdzie w życie obniżenie wieku emerytalnego? Nie bardzo. Pozostaje więc opozycji sprawa TK.
Po każdej kolejnej demonstracji KOD w Warszawie wybuchają spory, ile osób wzięło udział. 15, 45, a może nawet 100 tysięcy demonstrantów? Ale co właściwie liczby te mogą znaczyć dla opozycyjnych przywódców? Właśnie 100 tys. podpisów zebrał KOD pod obywatelskim projektem ustawy o TK. I co się z nim stało? Odpadł głosami tej samej opozycji. Ryszard Petru oświadczył, że głosowanie przeciwko projektowi złożonemu przez KOD było ustalone z Mateuszem Kijowskim, liderem KOD. Panowie między sobą ustalili, że ten projekt nie przejdzie, więc nie został nawet dopuszczony do pierwszego czytania. I to w sytuacji, gdy PiS w wyborach zobowiązał się, że wszystkie projekty obywatelskie, które wpłyną do parlamentu będą procedowane, aby dać szansę, tym którzy te projekty przygotowali. Tak oto "obrońcy demokracji" sami "zmielili" 100 tysięcy głosów, które od miesięcy zbierali. Co nam to pokazuje? Obłudę i cynizm. Także kompletny brak poszanowania dla własnych wyborców. 100 tysięcy ludzi na demonstracji, czy 100 tysięcy zebranych podpisów - dla nich to przecież tylko liczby. Zwyczajne narzędzie, które jest używane w politycznej rozgrywce.
Liczby nie mają twarzy. A czasem, gdy to wygodne, pozbawia się je jeszcze narodowości. Ot, Bronisław Komorowski w RMF FM stwierdził, że nie Polacy, a tylko wyborcy PiS pozytywnie oceniają działania tej partii. W ostatnim sondażu to zdeklarowane 40% wyborców.
WALDEMAR KRASKA
17 czerwca 2016
