Domek z kart
Tak, celowo tytułem nawiązuję do znanego serialu, który jeszcze niedawno bił w Polsce rekordy internetowej oglądalności. Wielu z widzów zapewne zastanawiało się, jak wyglądałby jego scenariusz na naszym, krajowym gruncie. Byłaby to tragikomedia! Bez dwóch zdań!
Najlepsze fabuły układają się same. Przynajmniej nad Wisłą. W czasie, gdy pół Polski z zapartym tchem spogląda na Wałbrzych, gdzie ponoć namierzono legendarny „złoty pociąg”, jakoś tak przypadkiem wypadła na podłogę złota sztabka i obiła się medialnym echem po całym kraju. W ten sposób od „złotego pociągu” bardziej realny okazał się pociąg do złota co poniektórych polityków. Bure chmury zebrały się nad szefem klubu ludowców, który miał otrzymać od biznesmena z Leżajska, prócz wspomnianej sztabki, jeszcze kilkaset tysięcy złotych łapówki. Przedsiębiorca ów w ten sposób starał się pomóc jednej ze swoich córek, która przez dłuższy czas bezskutecznie starała się zostać sędzią — relacjonują informatorzy tvn24.pl. Widać tu milowy postęp od czasów PRL, gdzie za przysługę odwdzięczano się kawą, bułgarskim koniakiem czy kilogramem podwawelskiej. Nie wiem, może się mylę, a może to też tylko kwestia apetytu, który rośnie w miarę jedzenia?
- Ja jestem normalnym obywatelem – zapewniał Jan Bury w programie Bogdana Rymanowskiego. - Przychodzą do mnie ludzie i mówią, że są zastraszani. Żeby „sypnęli Burego”, by mieć mniejszy wyrok kary — przekonywał Polaków siedzących przed telewizorami i przecierających z niedowierzaniem oczy. Wielu zapewne zastanawiało się, co dziś oznacza pojęcie „normalny obywatel”. Kiedyś normą był ogół, nie margines. Czy i to uległo zmianie?
Sprawa szefa klubu ludowców bury cień rzuca na samopoczucie reszty jego kolegów. Prezes Piechociński nie zamknął podkarpackiej listy wyborczej, jakby czekał, że problem z Janem Burym sam się rozwiąże. A niby jak ma się ona rozwiązać? Sam nie wiem, czy kierownictwo partii czeka na spektakularne honorowe harakiri? Bo póki co, grunt wokół Burego staje się prokuratorsko żyzny i już pojawiają się kolejne kwiatki – jak choćby z panem Kwiatkowskim Krzysztofem, prezesem NIK. I znów bada się, jak załatwiane były kolejne posady, i znów „normalny obywatel” Bury w tle. Emocje nie słabną a akcja nabiera tempa. Kwiatkowski dotychczas roztaczał wokół siebie aureolę uczciwości. Wielu twierdziło, że to taki „ostatni Mohikanin” w PO. A tu masz!
Podczas swojej wizyty w Berlinie Prezydent Andrzej Duda powiedział prezydentowi Niemiec, że Polska nie jest państwem sprawiedliwym. Poderwali się zaraz karcić za te słowa Prezydenta wszelkiej maści tzw. przedstawiciele kręgów rządowych. Najwyraźniej w ich oczach Prezydent co najmniej zdradził… tajemnicę państwową. A przecież powiedział tylko otwarcie o tym, o czym niemal codziennie donoszą polskie media i o czym wiedzą wszyscy i w kraju i za granicą. Ale czego nie widać chyba jeszcze tylko zza grubego muru domku z kart koalicji (jeszcze) rządzącej.
WALDEMAR KRASKA
5 września